Autor: Norbert

Urodziłem się jak większość ludzi w tym kraju w rodzinie katolickiej. I tak też byłem wychowywany. Obecność na lekcjach religii i na niedzielnej mszy była raczej obowiązkowa. To bardzo smutne co chcę teraz powiedzieć ale w tym czasie nie zależało mi na Bogu. Traktowałem bycie na religii i na niedzielnej mszy jako jeden z wielu obowiązków. Nigdy to co było poruszane na lekcji czy w kazaniu nie miało większego wpływu na mnie. Robiłem to co chciałem. Nie miałem żadnej wewnętrznej potrzeby bycia z Bogiem. 

Lata dzieciństwa upływały nieubłaganie. Moje życie z biegiem lat nabierało tempa. Pierwsze próby z alkoholem i papierosami oraz regularne wyjazdy na różne imprezy stały się czymś jakby pomysłem na życie. Świat kręcił się wokół mnie. Wszystko inne było nieważne. Cokolwiek działo się w moim życiu tłumaczyłem sobie, że tak los chciał, że tak po prostu musiało być. Byłem przekonany, iż wpływ na to wszystko co się dzieje wokół mnie mam ja i tylko ja. W pewnym momencie zadałem sobie pytanie czy istnieje BÓG. Długo nie potrafiłem sobie na to pytanie odpowiedzieć. Na tym etapie mojego życia było mi wszystko jedno czy Bóg istnieje czy też nie. Dla mnie najważniejsze było, aby żyć pełnią życia w myśl przysłowia „hulaj duszo piekła nie ma”. Z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że Pan był przy mnie. Na początku docierał do mnie poprzez moją rodzinę, która się nawróciła. To oni pierwsi dali mi inne ciekawe spojrzenie na sprawy wiary. Przez pewien czas interesowało mnie to w jaki sposób się modlą, czytają i interpretują Pismo Święte. Miałem nawet okazje przybyć na nabożeństwo Zboru Chrześcijan Baptystów. Jednak to nie był czas dla mnie. Ponownie na kilka lat odwróciłem się od Jezusa jakby ze zdwojoną siłą. Kłamstwo i nieuczciwe życie biegło z dnia na dzień. Pomimo tego wszystkiego On był ze mną.

Przełomem w moim życiu była utrata jednej z najbardziej kochanych i szanowanych osób na ziemi, mojego dziadka. Był dla mnie największym autorytetem. Wtedy to zadałem sobie pytanie – dokąd zmierzam? Czy mam nadrzędny cel w swoim życiu? Co będzie ze mną po śmierci? Czy masz się do kogo zwrócić aby uzyskać odpowiedź na to pytanie? Nigdy wcześniej nie doznałem takiego uczucia, tyle pytań zadanych w tak krótkim czasie, które burzyły we mnie to wszystko co do tej pory było fundamentem mojego życia. W tym czasie nie miałem żadnego argumentu aby obronić stary styl życia. Cała niechlubna przeszłość legła w gruzach. Moje wątpliwości rozwiał pastor, który na pogrzebie odpowiedział mi na wiele pytań i dał najcenniejszą wskazówkę w moim życiu, która brzmiała uwierz w Boga i oddaj Mu całe swoje życie. Przyjdź do niego taki jaki jesteś, ze wszystkim co masz i powiedź mu, że oddajesz całe swoje życie w Jego ręce. Jego słowa długo jeszcze oddziaływały na mnie. To było odrodzenie w moim życiu duchowym. Obiecałem sobie, że pójdę za Jezusem. Chcę zostać jego dzieckiem. Chce być mu wierny. Zdawałem sobie sprawę z tego, że przyjęcie w życiu BOGA bardzo zmieni moje życie, że wielu moich znajomych, bliskich, przyjaciół może nie zaakceptować mojej wiary. Jednak potrzeba bycia z Bogiem stawała się coraz większa.

Zacząłem regularnie uczęszczać na nabożeństwa. Z wielkim zainteresowaniem uczestniczyłem w społeczności. Modliłem się do Boga abym już więcej nie musiał żyć w ciemności, aby On dotykał się mnie codziennie. Miałem jasno postawiony cel. Chce żyć z Bogiem. Podstawowym kierunkowskazem w moim życiu stało się Pismo Święte. Codziennie czytane dawało mi odpowiedzi na wiele pytań i było moim przewodnikiem w życiu. Bóg jest Bogiem rzeczy niemożliwych. Dziękuje ci Panie, że należę do Ciebie. Amen

Chciałbym podziękować wszystkim tym, którzy byli przy mnie w tym czasie i modlili się za mnie w szczególności mojej rodzinie oraz Pastorowi Grzegorzowi byliście i jesteście dla mnie dużym wsparciem.