Pewna para w średnim wieku z północnej części USA zatęskniła w środku mroźnej zimy do ciepła i zdecydowała się pojechać na dół, na Florydę i mieszkać w tym hotelu, w którym spędziła noc poślubną 20 lat wcześniej.

Maż miał dłuższy urlop i pojechał o dzień wcześniej. Po zameldowaniu się w recepcji odkrył, że w pokoju jest komputer i postanowił wysłać maila do żony. Niestety pomylił się o jedną literę. Mail znalazł się w ten sposób w Houston u wdowy po pastorze, która właśnie wróciła do domu z pogrzebu męża i chciała sprawdzić, czy w poczcie elektronicznej są jakieś kondolencje od rodziny i przyjaciół.

Jej syn znalazł ją zemdloną przed komputerem i przeczytał na ekranie:

Do: Moja ukochana żona

Temat: Jestem już na miejscu

Wiem, że jesteś zdziwiona otrzymaniem wiadomości ode mnie. Teraz mają tu komputery i wolno wysłać maila do najbliższych. Właśnie zameldowałem się. Wszystko jest przygotowane na Twoje przybycie jutro. Cieszę się na spotkanie. Mam nadzieję, że Twoja podróż będzie równie bezproblemowa, jak moja.

PS: Tu na dole jest naprawdę gorąco.

Holmes i Watson na kepmingu

Sherlock Holmes i doktor Watson wybrali się pod namiot. Po smacznej kolacji i butelce wina położyli się i zasnęli. Po kilku godzinach, w środku nocy, Holmes budzi swego wiernego towarzysza i mówi: 

- Watsonie, popatrz w górę i powiedz mi, co widzisz?

Watson odpowiada:
- Widzę... miliony gwiazd.

Holmes zastanawia się chwilę i dodaje:
- I co ci to mówi?

Watson myśli intensywnie, po czym odpowiada:
- Z astronomicznego punktu widzenia mówi mi to, że istnieją miliony galaktyk w tym odwiecznym świecie. Z chronologicznego punktu widzenia - przypuszczam, że jest jakiś kwadrans po trzeciej. Z teologicznego punktu widzenia - widzę, że Bóg jest wszechmocny, a my jesteśmy tacy mali. Z meteorologicznego punktu widzenia - przypuszczam, że jutro będzie ładny dzień. A ty, Holmsie? Co tobie mówi ten widok?

Holmes milczy przez chwilkę, po czym stwierdza:
- Ten widok mówi mi, że ktoś bezczelnie ukradł nam namiot.

Nowy pastor, który wprowadził się do miasta, postanowił odwiedzić pewnej soboty kilku członków swojego zboru. Wszystko szło dobrze aż doszedł do jednego domu. Jasne było, że ktoś jest w środku ale nikt nie otwierał pomimo tego, iż pastor pukał kilka razy. W końcu zrezygnowany duchowny zostawił swoją wizytówkę na odwrocie której napisał „Objawienie 3:20” (Oto stoję u drzwi i kołaczę. Jeśli ktoś usłyszy mój głos i otworzy drzwi, wejdę tam i będę z nim jadł posiłek a on ze mną).

Następnego dnia, kiedy pastor liczył zebrane pieniądze, zobaczył swoją wizytówkę na tacy. Poniżej jego referencji biblijnej była kolejna: „I Mojżeszowa 3:10” (Usłyszałem głos twój w ogrodzie i przestraszyłem się bo jestem nagi i ukryłem się).

Propozycja wykazu pieśni, które należy podłączyć do szybkościomierza, by się automatycznie włączały przy jeździe na odpowiednich prędkościach:

90 km/h - "Oto jest dzień"
110 km/h - "Cóż Ci Jezu damy"
120 km/h - "Liczę na Ciebie Ojcze"
130 km/h - "Panie, przebacz nam"
140 km/h - "Zbliżam się w pokorze"
150 km/h - "Być bliżej Ciebie chcę"
160 km/h - "U drzwi Twoich stoję, Panie"
170 km/h - "Pan Jezus już się zbliża"
180 km/h - "Jezus jest tu"
200 km/h - "Witam Cię, witam".

Pewnego niedzielnego poranku olbrzymi kościół baptystyczny był przepełniony wiernymi. Ponad 2000 osób siedziało już w ławkach a jeszcze następne osoby dochodziły.

Pastor już miał rozpocząć kazanie gdy nagle do kościoła weszło dwóch mężczyzn ubranych na czarno. Jeden z nich wyszedł na środek wyciągnął automatyczną broń i krzyknął:
- „Kto z was może umrzeć dla Jezusa niech zostanie!”

Cała sala zaczęła się wyludniać, począwszy od zwykłych uczestników, chór aż do asystentów pastora. Oprócz pastora, który stał wciąż za kazalnicą, pozostało 20 osób.

Mężczyzna odłożył broń i łagodnie powiedział do kaznodziei: 
- „W porządku pastorze, hipokryci wyszli. Teraz możesz rozpocząć nabożeństwo.”