Siedem ostatnich słów Jezusa na krzyżu

IV  Północ w środku dnia
(Ewangelia wg Mateusza 27, 46)

Autor: Mark Edworthy

Pewnej nocy w naszym domu wyłączono prąd, a jedno z moich dzieci zawołało: „Tatusiu, tatusiu, tu jest ciemno. Proszę, przyjdź do mnie!”. Oczywiście poszedłem i przytuliłem je do siebie, po chwili usnęło. Taka reakcja jest czymś bardzo normalnym i naturalnym dla syna lub córki.

W poprzednim rozdziale czytaliśmy o reakcji Jezusa wobec swojej matki: „Niewiasto, oto syn twój! Potem rzekł do ucznia: oto matka twoja!”. Dzisiaj przeczytajmy o Jego reakcji wobec Ojca. Dla wielu te oto stwierdzenie okazuje się najtrudniejszym do zrozumienia. Jezus został przybity do krzyża ok. godziny 9. W okolicach 12 natomiast ciemność okryła całą ziemię na kolejne trzy godziny. Nie było to zwykłe zaćmienie, gdyż poprzedniej nocy księżyc świecił swoją pełnią. Trzeba sobie wyobrazić, jak ponura atmosfera musiała wówczas zapanować w całej okolicy, swoim mrokiem i natężeniem zła ogarniała serca ludzi, przyglądających się śmierci Chrystusa na Golgocie. Fragment, nad którym się dziś zastanowimy wyraża bowiem przejmującą ciemność grzechu oraz ciemność rozłąki i oddzielenia. 

1. Ciemność grzechu

Aramejskie: „Eli, Eli, lama sabachtani!” znaczy po polsku: „Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił?”. Dla niektórych wers ten jest bardzo kontrowersyjny, istnieje też wiele różnych komentarzy na jego temat. Jednym z nich jest ten, który mówi, że Jezus czuł się całkowicie opuszczony, chociaż wcale tak nie było. Inny znowu powiada, że Bóg Ojciec faktycznie opuścił Syna i przez te trzy godziny karał Go, ze względu na grzech, który wziął na siebie Chrystus. Bez odwołania się do Starego Testamentu nie zdołamy jednak w pełni zrozumieć powyższego fragmentu modlitwy Jezusa. Odwołajmy się więc do Psalmu 22,2 i zwróćmy uwagę na fakt, że Jezus - syn Dawidowy, sam cytuje Psalm Dawida. W pierwszym wieku często cytowano jedynie pierwszy wers psalmu lub wiersza, a okazywało się, że słuchacze pamiętają cały psalm lub dalszą część wiersza. Ludzie, stojący wówczas pod krzyżem ogarnięci ciemnością nie mogli nie pamiętać tego psalmu. Jezus wypowiedzianymi przez siebie słowami skierował świadków swojej śmierci ale także i nas dzisiaj, właśnie do tego psalmu. Ciekawym jest, że słowa Dawida wyraźnie opisują sytuację odbywającą się na Golgocie (wersety 7 - 9). Tekst ten brzmi niczym wierny opis naocznego świadka tamtych wydarzeń. Ciemność Golgoty przypomina nam o ciemności grzechu. Trudno jest tolerować grzech patrząc na krzyż. Trudno lekceważyć niemoralność i egoizm patrząc na cenę, jaka musiała zostać za to zapłacona. List do Rzymian 6,23 mówi jednoznacznie: „Zapłatą za grzech jest śmierć”, a Jezus swoją męczeńską śmiercią spłacił nasz dług. Wielu ludzi odmawia dziś przyjęcia ofiary i daru Jezusa. Przyjdzie im samym, i to przez całą wieczność płacić za swoje grzechy. 

Pewnego razu odwiedziłem mężczyznę, który mieszkał z kobietą, choć ta nie była jego żoną. Dzieliłem się z nim ewangelią, nie był jednak za bardzo tym zainteresowany. Zadałem mu więc następujące pytanie: „Czy doszedłeś w swoim życiu do takiego miejsca, że gdybyś dzisiaj miał umrzeć, wiedziałbyś na pewno, że pójdziesz do nieba?”. Mężczyzna uśmiechnął się i odpowiedział: „Bóg prawdopodobnie dałby mi klapsa, ale ostatecznie z pewnością pozwoli mi wejść do raju”. Biblia jednak przestrzega, że zapłatą za grzech nie jest kara dyscyplinarna, lecz śmierć. Czasami bardzo lekceważymy grzech, mówiąc: „Nikt nie jest doskonały”. Myślimy sobie, że jakiś grzech (np. kłamstwo, pożądliwość czy plotka) jest owszem czymś niedobrym, ale nie aż tak bardzo nagannym. Cóż, Jezus ma wobec tej kwestii zupełnie inny pogląd. Na krzyżu nawet najdrobniejszy grzech jest bardzo ciemny i mroczny. Przyjrzyjmy się temu, co apostoł Paweł napisał w II Liście do Koryntian (5,21): „On tego, który nie znał grzechu, za nas grzechem uczynił, abyśmy w nim stali się sprawiedliwością Bożą”. O godzinie dwunastej w Wielki Piątek, ciemność grzechu stała się jawna, lecz nie tylko to. Objawiła się wówczas również ciemność rozłąki i oddzielenia.

2. Ciemność rozłąki i oddzielenia 

W pewnym sensie Jezus jako człowiek był oddzielony od Ojca. Jego utożsamienie się z grzesznym człowiekiem było zupełne i całkowite. Prorok Habakuk 600 lat przed Chrystusem napisał: „Twoje oczy są zbyt czyste, aby mogły patrzeć na zło”. Tak, Bóg jest święty oraz sprawiedliwy, Jego natura wymaga sprawiedliwości. Zapłata zaś za grzech musi być uiszczona, nie ma innej możliwości. Arthur Pink napisał: „Krew Jezusa przelała się nie tylko ZA nas ludzi, ale również DLA Ojca”. Apostoł Paweł napisał o tym bardzo podobnie: „...Chrystus umiłował was i siebie samego wydał za nas jako dar i ofiarę Bogu ku miłej wonności”. Pamiętamy być może ze Starego Testamentu, kiedy Bóg powiedział Mojżeszowi i synom Izraelitów: „A krew ta będzie dla was znakiem na domach, gdzie będziecie. Gdy ujrzę krew, ominę was....”. Jezus został opuszczony przez żołnierzy, władców, przywódców religijnych, ludzi których leczył, a nawet apostołów. Ale najbardziej bolesnym dla Chrystusa było oddzielenie i opuszczenie Go przez swego Ojca. Cytowany wcześniej Psalm 22 powiada w wersecie 12.: „Nie oddalaj się ode mnie, bo niedola bliska, bo nie ma nikogo, kto by pomógł!”. Nie był to jednak zew nieufności, lecz głębokiego strapienia. Derek Kinder napisał: „Słowo to nie sygnalizuje braku wiary lub złamanej relacji z Ojcem lecz dezorientację, ponieważ odebrana została Jezusowi bliska i bezpieczna obecność Ojca”.

W zupełnie innej skali odmierzałem swój ból, kiedy zmuszony byłem oddać swego syna w ręce lekarza, by ten mógł go zoperować. Przez długą godzinę nie mogłem go widzieć i obejmować go swoim ramieniem. Bardzo chciałem, lecz nie mogłem. W Getsemane Jezus Chrystus przygotował się do swojej męki na krzyżu, nie mógł jednak przygotować się do zupełnej izolacji. 

Moja żona Susie miała kiedyś dwie ciocie. Obie urodziły się i przez całe swoje życie mieszkały w jednym i tym samym domu. Nigdy nie wyszły za mąż, razem mieszkały przez 85 lat. Po tym, jak kilka lat temu jedna z cioć zmarła, ta druga wspomniała Susie: „Nie pamiętam życia bez mojej siostry”. Bóg Ojciec i Bóg Syn mieszkali zawsze razem, jednak na 3 godziny zostali od siebie oddzieleni. Król Dawid napisał w Psalmie 37. (werset 25): „Byłem młody i zestarzałem się, a nie widziałem, żeby sprawiedliwy był opuszczony”. Na Golgocie stało się inaczej; ten jedyny, sprawiedliwy człowiek umierał sam i w opuszczeniu. Wspomniany Psalm 22. nie kończy się jednak gorzką porażką i mrokiem ciemności, lecz triumfującym jasnością zwycięstwem. 

3. Światło obietnicy

Psalm niedoli obrócił się w pieśń chwały (wersety 25-31). Nasz Pan Jezus Chrystus wyznając swój ból spowodowany uczuciem opuszczenia i odrzucenia nie miał bynajmniej na myśli poniesionej klęski, lecz rychłego zwycięstwa. Jego śmierć nie była w żadnym wypadku oznaką porażki, ale dowodem triumfu. Nawet podczas swego ogromnego cierpienia Jezus doskonale zdawał sobie sprawę, że szatan ukąsił Go w piętę, ale On zdeptał mu głowę! Jezus przeszedł przez ciemność, ażebym ja mógł żyć w światłości. Doświadczył oddzielenia i opuszczenia, abym ja mógł doznać odpuszczenia moich grzechów. Kiedy umierający Chrystus zaczął cytować treść Psalmu 22, po kilku wypowiedzianych słowach nie był już w stanie mówić dalej. Dzisiaj jednak sami możemy doczytać końca tego tekstu (wersety 31 – 32). Krzyż stał się obrazem wielkiego smutku, ale także wielkiej radości oraz płynącej z niej nadziei. 

Ten, który zawołał: „Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił?” – wiedział i był świadom tego jaki jest wydźwięk i zakończenie przywołanego psalmu Dawida; 
„Potomstwo będzie mu służyć... Przyjdą i ogłaszać będą sprawiedliwość jego. Ludowi, który się urodzi, gdyż tak uczynił”.
„Ludowi, który się urodzi, ...” – to znaczy nam! Jego zwycięstwo jest aktualne aż po dzień dzisiejszy! Dzisiaj Jezus nie jest już oddzielony i opuszczony. On zmartwychwstał! 

Gdy Jezus zawołał: „Eli, Eli, lama sabachtani, niektórzy zaś z tych, którzy tam stali, usłyszawszy to, mówili: ten Eliasza woła”. Ludzie, słyszący te słowa kompletnie nie zrozumieli słów Jezusa, szukali Eliasza. Smutną prawdą jest fakt, że do dzisiaj, wielu spośród nas źle rozumie krzyż i ofiarę Jezusa. Pan nasz bowiem cierpiał, zmarł i zmartwychwstał właśnie dla nas, dla ciebie i dla mnie. Doświadczył namacalnej ciemności i odrzucenia z powodu naszego grzechu oraz sprawiedliwości Ojca. Chwała Bogu, że nasz grzech został raz na zawsze osądzony na krzyżu. Nasz Pan nie cofnął się i nie zrezygnował z Golgoty, choć zdawał sobie sprawę z ogromu cierpień, jakich miał doświadczyć. Jezus Chrystus umarł za nas, abyśmy my mogli żyć, żyć dla Niego.