Zbyt wiele było w moim życiu niepowodzeń, abym uważał się za życiowego szczęściarza, ale w głębi serca zawsze tak o sobie myślałem. Może kiedyś trochę z innych powodów niż teraz..

Wychowałam się w rodzinie mariawicko - katolickiej. Od dzieciństwa uczono mnie, że na Bożą przychylność muszę sobie zapracować dobrymi uczynkami. Prowadziłam bardzo religijne życie: codziennie odmawiałam różaniec i pacierz, uczestniczyłam we wszystkich mszach, chodziłam na pielgrzymki. Bóg jednak był w moim odczuciu daleki, surowy i nierzadko karzący. Miałam pustkę w sercu, czułam się samotna, niezrozumiana i zagubiona w tym świecie. Do tego doszły jeszcze depresja, niskie poczucie własnej wartości oraz myśli samobójcze w okresie dojrzewania. Im bardziej zbliżałam się do Boga przez moje dobre uczynki oraz etyczne, religijne życie, tym bardziej czułam się sfrustrowana, rozczarowana i oszukana.

Wciąż zadawałam sobie wiele pytań, na które nie mogłam uzyskać odpowiedzi.  Po co żyję? Czy sensem mego życia ma być ciągłe cierpienie do końca dni?

Desperacko niemalże ze łzami w oczach szukałam Boga bliskiego, przyjacielskiego, który by mnie zrozumiał, wysłuchał i pokochał taką jaka jestem.Coraz częściej myślałam o popełnieniu samobójstwa, ale bałam się, że jak to uczynię to „sprzedam diabłu moją duszę”. W trudnym dla mnie okresie dorastania - w liceum, dobrym sposobem na radzenie sobie z cierpieniem okazała się poezja i pamiętnik. Przelewałam na papier wszystkie moje smutki, refleksje i cały ból duszy.

Poraniona emocjonalnie i duchowo, po zdaniu matury planowałam rozpocząć studia. Marzyłam o psychologii, ale nie złożyłam dokumentów na ten kierunek ze względu na egzamin z matematyki.

Ksiądz proboszcz z mojej parafii zaproponował mi dalsze kształcenie na uczelni, której sam był zaocznym studentem. Zdecydowałam się pójść na Chrześcijańską Akademię Teologiczną w Warszawie dlatego, że na kierunku pedagogicznym miałam możliwość uczenia się psychologii.

Na studiach spotkałam chrześcijan z różnych kościołów i wyznań. Zaprzyjaźniłam się z kolegą na roku, który pomagał mi w angielskim. Przeprowadziliśmy razem wiele rozmów na temat wiary, Boga i kościoła. Marcin znał doskonale problemy z którymi zmagałam się od wielu lat.

Pewnego dnia wypowiedział on pamiętne słowa: „Tylko Jezus jest w stanie Ci pomóc. Potrzebujesz zaprosić Go do swojego życia”. Pierwszy raz w życiu usłyszałam coś podobnego. Tyle próbowałam rzeczy by, znaleźć Boga i wyjść z depresji, a tym czasem rozwiązanie było takie proste. Uchwyciłam się tej Dobrej Nowiny niczym ostatniej „deski ratunku” i jeszcze tego samego dnia zaufałam Jezusowi.

To był przełomowy moment w moim życiu - prosta modlitwa swoimi słowami z głębi serca stała się dla mnie błogosławieństwem. Od tej decyzji zaczęłam dostrzegać poważne zmiany. Ja która całe dzieciństwo płakałam i cierpiałam, po raz pierwszy czułam ponadnaturalną radość, pokój i szczęście. Bóg stopniowo zaczął mnie uwalniać od nienawiści do ludzi i siebie samej. Krok po kroku zmieniał przez Swoje Słowo (Biblię) moje myślenie, a tym samym uwalniał mnie od depresji i potwornie niskiego poczucia własnej wartości.

Na jesieni 1998 roku przyjęłam chrzest wodny, by oznajmić całemu światu, że narodziłam się na nowo i należę teraz do Jezusa. Po tym wydarzeniu przeszłam prześladowania ze względu na wiarę w Chrystusa. Wielu moich znajomych i członków rodziny zerwało ze mną kontakt. W tych trudnych dla mnie chwilach doznałam troskliwej opieki Boga. Przez Zbawiciela zyskałam nowych przyjaciół - Chrześcijan, którzy mnie wspierali.

Powołał nas oboje do służby niesienia Ewangelii. Od końca stycznia 2008 r. jesteśmy z mężem na placówce misyjnej Kościoła Chrześcijan Baptystów w Końskich. W swojej ogromnej miłości, Bóg pomógł mi skończyć studia, dał mi wspaniałego męża chrześcijanina - Rafała, ślub w Anglii zorganizowany przez Chrześcijan. Coraz częściej Pan Jezus ukazywał mi dary i plan dla mojego życia. Z ogromna pasją zaczęłam pisać wiersze dla Niego i o tym co dla mnie uczynił.

Z Bożą pomocą udało mi się po kilkunastu latach pisania, opublikować debiutancki tomik poezji chrześcijańskiej zatytułowany „Odnalazłam szczęście w Tobie”. Trzymając go w swoich rekach jestem wzruszona, bo widzę spełnione w moim życiu dwa największe marzenia. Po rozpaczliwych latach poszukiwań znalazłam nareszcie Boga, mam z Nim osobistą relację i wydałam zbiorek wierszy by podziękować Mu za miłość i cuda które dla mnie uczynił.

W Jezusie mam to czego szukałam i pragnęłam przez całe życie: bezwarunkową miłość, prawdziwą przyjaźń oraz szczęście niezależne od zdrowia, ludzkich opinii i okoliczności.

Drogi Czytelniku, jeśli Bóg przemawia teraz do Twego serca, podejmij tą jakże ważną decyzję dla Twego życia i wieczności. Zaufaj jedynemu Zbawicielowi Jezusowi jeszcze dziś. Jutro może być za późno. Życzę Ci roztropnej decyzji i Bożego błogosławieństwa.

 

DOPÓKI  TRWA  DZIŚ

Dopóki trwa dziś,
powierz Panu życie swe.
Jutro może być za późno!
Śmierć czyha  tuż za rogiem,
a czas na pójście za Bogiem
zbyt krótki jest.

Dopóki trwa dziś,
żyj codziennie
Bożym Słowem,
zaufaj Jezusowi,
bo wieczność
w miejscu, które wybrałeś
tu za życia
nigdy nie skończy się.

 

Zainteresowanych poezją Ewy Furmańskiej odsyłamy do tomikuOdnalazłam szczęście w Tobie”.

Byłam przekonana, że nic mi w życiu nie brakuje.

Mam na imię Marzena i pragnę się podzielić tym, jak Bóg przez Ewangelię zmienił moje dawniej beznadziejne życie.
Albowiem nie wstydzę się Ewangelii Chrystusowej, jest Ona bowiem mocą Bożą ku zbawieniu każdemu, kto wierzy. Rzym. 1.16.

...powiedziała, że moje życie jest cennym darem od Boga, że nie powinnam z niego rezygnować, bo odebrać mi je może tylko Bóg