Chciałabym opisać, w jaki sposób zostałam powołana do służby. W moim przypadku, było to konkretne powołanie, zauważone przez innych ludzi, potwierdzone wieloma proroctwami, snami a niejednokrotnie Bożym Słowem. Byłam wtedy dość daleko od domu, byłam w klasie maturalnej, uczęszczałam do charyzmatycznego zboru, chociaż należy on denominacyjnie do Kościoła Zborów Chrystusowych.

Od dzieciństwa lubiłam śpiewać. Muzyka była w centrum mego życia zawsze. Bóg obdarzył mnie dobrym głosem i słuchem. Choć nie mogłam uczyć się śpiewu czy gry na jakimś instrumencie, kochałam śpiew. Był to więc czas, gdzie od około pół roku, przychodziłam na próby tamtejszej grupy uwielbiającej, jako wolny słuchacz. Choć kiedy próby odbywały się w mniejszym pomieszczeniu, brałam czynny udział w śpiewaniu, w modlitwie i w uwielbieniu. W pewnym momencie jednak postanowiłam spytać się liderki, czy nie mogłabym z nimi śpiewać podczas prób. Bardzo tego chciałam. To było nie tylko wielkim moim pragnieniem, ale nawet marzeniem. A, że próby były w piątek, liderka zaproponowała mi, żebym podeszła do niej w niedzielę, po nabożeństwie, by mogła mnie „przesłuchać”, gdyż już było po próbie. W sobotę, przez cały dzień modliłam się, pytałam Boga, co jest jego wolą. Sobota upłynęła szybko, zwłaszcza, że po południu jechałam na spotkanie młodzieżowe. A w niedzielę kazanie miał jakiś Amerykanin związany z Chrześcijańskim Instytutem Biblijnym. Mówił, że jeśli moje marzenia są Bożymi marzeniami dla mnie, to na pewno się spełnią. To było coś niesamowitego. Po prostu, dla mnie był to mocny, kolejny znak potwierdzający moją chęć służenia Bogu. Zwłaszcza, że wyłożyłam runo przed Boga. (mimo iż niezbyt zgadzam się z tą zasadą.) Dla mnie był to akt wielkiej desperacji i chęci służenia. Powiedziałam Bogu, że jeśli liderka powie „Tak”, to będzie to znak od Boga, że jest to służbą dla mnie, jeśli powie „Nie!” to także będzie znakiem, że mam szukać czegoś innego. To było cudowne, kiedy po nabożeństwie podeszłam do niej, „przesłuchała” mój głos, kazała mi zaśpiewać jakąś pieśń, tak a’capella. Nagle wszystkie pieśni z głowy mi wyleciały, wszystkiego zapomniałam. Nagle przypomniała mi się pieśń: „Miłość Bożą”. Zaśpiewałam, (Jak się później dowiedziałam, nie lubi tej pieśni). Najważniejsze jednak było to, że zgodziła się. Powiedziała „Tak!” Przeżyłam coś niesamowitego. Musiałam wyjść na zewnątrz, bo nagle wszystko zaczęło wirować wokół mnie i myślałam, że stracę grunt pod nogami. „Bóg raz do mnie przemówił, a ja dwa razy to usłyszałam!” 

Bóg 8 marca powołał mnie do swojej służby. To działo się ponad 6 lat temu, do dziś, choć z przerwami i po różnych przejściach, pełnię tę służbę, co i róż Bóg przypomina mi to wydarzenie, ten akt, fakt. Wiem, że do tego mnie wybrał przed założeniem świata, dlatego chronił mnie już od poczęcia. I dlatego jestem szczęśliwa i chwalę Boga tym, do czego mnie powołał. Od tamtego czasu Bóg dał mi też chęć i zdolność do poznawania gry na gitarze. Nie jest to proste, ale staram się, poszukuję nowych możliwości i widzę w tym Boże prowadzenie i Boże błogosławieństwo. Wierzę, że nie ma bezrobotnych w Bożym Królestwie. Żniwo jest wielkie, ale robotników mało. Wierzę, że i Ty także masz jakąś służbę. Módl się, proś Pana żniwa, a wypchnie Cię do tej służby, do jakiej Cię powołał.