Słyszę ostatnio to pytanie dość często. Odpowiedź zaraz się nasuwa: "sprzątanie, pieczenie gotowanie", Ale pytanie nadal brzmi... Szybko myślę, co już zrobiłam ile sprzątnęłam, ile wyprałam, ile pomyłam, a co jeszcze przede mną... 

Tylko śpiew kolęd przypomina "Dzisiaj w Betlejem... Wesoła nowina..." I gonię dalej, i myślę, co jeszcze, czy już mam wszystkie prezenty? Czy mam coś dla każdego? Czy już zapakowane? A, i jeszcze choinka... Bombki, lampki, łańcuchy... I jeszcze dom przystroić, stroiki na stoły... Do kominka drzewa przynieść, świeczki ustawić w pokoju... A czas płynie... I tylko chwilę przed snem i chwile rano, słyszę pytanie... "Czyje są to święta?". "I po co to wszystko?" Ale potem dalej biegnę, rzucam się w wir pracy, bo jeszcze trzeba to kupić, tamto uprać, to umyć... I nawet ktoś z boku się spytał:, "Dlaczego właśnie na święta myjesz okna, pierzesz firany? Czy nie można tego zrobić kiedyś na spokojnie?" Jednym słowem

Jednego wieczoru w rozmowie z kimś tam z Internetu zrozumiałam, zdałam sobie sprawę, że przecież tak naprawdę, to Jest to Pamiątka Narodzenia się Jezusa, Pana i Zbawiciela... Mówi się Immanuel- Bóg z nami, Książę Pokoju, Władca Odwieczny... Ile tak naprawdę czasu poświęcamy na przygotowanie się do świętowania? I nie chodzi mi tu o wielkie, Polskie, Wiejskie Obżarstwo, nie chodzi mi o wylegiwanie się na kanapie z pilotem w ręce... (Tak a propos trzeba by sprawdzić zapas baterii do pilotów, zegarków itp.) Nie chodzi mi o spanie do południa i siedzenie do późnych godzin nocnych... Nie, nie, nie. Nie o takie świętowanie mi chodzi. Śpiewamy kolędy, że się Bóg rodzi, że Pan przychodzi... A co ja, co ty chcesz dać temu Panu? W jaki sposób chcesz uczcić tego Pana? Robisz prezent dla najbliższych, a co chcesz dać dla Jezusa? Może powiesz: "A co ja mogę mu dać? Przecież wszystko, co mam, jest od niego.
Pieniędzy on nie chce, ofiar żadnych nie pragnie..." Pójść na Pasterkę! To jest myśl, powiadasz..,." "Chociaż raz, wypada pojawić się w Kościele..." Ale czy o to chodzi Królowi? A więc, o co, co mogę mu dać? Twoje serce, bracie, twoje serce, siostro! To najlepszy dar, jaki możesz dać Zbawicielowi! To najpiękniejsza ofiara, o jakiej on marzy... Ale może powiesz... Że ty dałeś swoje serce, oddałaś mu je już przedtem... Ty możesz dać coś więcej... Ty, możesz dać twoją wolę, by pomóc rym najmniejszym, by dobro czynić wśród ludzi. By swym życiem pokazać na Zbawcę! Na tego, którego Pamiątkę narodzin dziś wspominamy. Bo On przyjdzie, ale już nie jako dziecię, ale jako Wszechmogący Zwycięzca. On wróci na ziemię, by zabrać do siebie swe dzieci. Więc zostało jeszcze kilka godzin. Zastanów się, co możesz dać Betlejemskiemu dziecięciu. Życzę ci Dobrego czasu świętowania, aby to nie był tylko czas fizycznego odpoczynku, ale także duchowego.

Żeby w wirze uciechy tej takiej cielesnej, był też czas, na pokrzepienie sił duchowych. Tym, którzy potrzebują pocieszenia, życzę, by znaleźli czas na odnalezienie pociechy u stóp Jezusa. Jeśli przeżywasz strapienie, także wróć do Zbawcy. Jeśli zagubiłeś się w relacjach z Bogiem, spędź czas sam na sam z nim... A jeśli jesteś radosny, jesteś na takiej "wyżynce" duchowej, dziel się z innymi radością, którą przeżywasz! Niech Boże światło będzie widoczne w nas wszystkich, by inni ludzie mogli przyjść do Zbawcy!