Jak świeży zapach deszczu,
co budzi nas do życia
oczyszcza smugi cienia
opadłe w mrokach nędzy
tak ja do Ciebie idę
przez życia mego wiosnę
przez burze
         oceany
             wezbrane rzeki mijam
i płynę białą łódką,
co w dali widać krótko
Ty myślą jesteś przy mnie
ochraniasz skrzydłem białym
i deszczu zsyłasz strugi
biegnące ścieżką jasną,
co wiją się i kręcą
do serca mego lecą
po cienkiej linii
życia